Rodzinne Opowieści – Tresura Starszego Brata
Lista Postaci (Kliknij na postać, aby zobaczyć obrazek)
- Sandra (narratorka)
Pamiętacie Opowiadanie o Poniżonym Nerdzie na Babskim Wieczorze? Albo jak kto woli… O moim starszym bracie?
Tamta historia była tak naprawdę tylko wstępem do dalszych zabaw jego kosztem – to właśnie wtedy, wraz trzema przyjaciółkami dowiedziałyśmy się, że z Marcinem możemy robić co tylko nam się podoba. A podobało nam się głównie wykorzystywanie go do czego tylko się da. I przy okazji bardzo częste poniżanie go, aby nigdy nie zapomniał kim dla nas jest.
Tego wieczoru pojechałam w odwiedziny do swojego rodzinnego domu, żeby zobaczyć się z mamą, tatą oraz właśnie wyżej wspomnianym bratem, Marcinem. Zależało mi głównie na spotkaniu z rodzicami, jednak skoro ten nerd i tak był w domu, to wręcz grzechem byłoby z tego nie skorzystać, prawda?
Swoją ‘grę’ rozpoczęłam już podczas wspólnej kolacji. Wtedy nie mogłam jednak za bardzo poszaleć, bo nie chciałam żeby rodzice dowiedzieli się o naszej, nazwijmy to… “Nietypowej relacji”.
Także w tej kwestii będzie krótko: ograniczyłam się tylko do wykorzystywania go do prostych rzeczy, lecz w dość arogancki sposób – po prostu przynosił mi wszystko na co miałam akurat ochotę, nie dostając w zamian nawet głupiego ‘dziękuję’.
W międzyczasie rozmawiałam ze swoimi rodzicami, a w rozmowę starałam się wplatać niby przypadkowe wzmianki o swoim bracie – na przykład coś w rodzaju “ciekawe kiedy Marcin znajdzie sobie dziewczynę i w końcu się od was wyprowadzi”. Kręciło mnie sprawianie, że czuł się jak ostatni przegryw nawet przed własnymi rodzicami i naprawdę ciężko było mi się pohamować i nie ujawnić większej ilości szczegółów z sytuacji w jakiej się obecnie znajdował.
Planowo miałam wrócić do domu zaraz po kolacji, lecz jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia… Te delikatne uszczypliwości wobec brata w obecności rodziców trochę mnie podkręciły i miałam ochotę jeszcze trochę się dziś zabawić jego kosztem.
-A może napijemy się wina? Zostanę na noc w pokoju z Marcinem, chyba nie będzie miał nic przeciwko.. – Zaproponowałam, gdy skończyliśmy jeść.
Marcin oczywiście się na to zgodził. Otworzył butelkę białego wina i napełnił dwie lampki (moją oraz mamy, tata niestety musiał już iść spać, bo rano wcześnie wstawał do pracy). Następnie brat poszedł do swojego pokoju, gdzie przygotował dla mnie świeżą pościel, a dla siebie rozłożył materac na podłodze. Posłuszny służący, prawda?
Z mamą posiedziałam jeszcze przez jakieś dwie godzinki – rozmowa tak nam się ciągnęła, że nie tylko opróżniłyśmy pierwszą butelkę wina, ale nawet zaczęłyśmy drugą. To pewnie miało duży wpływ na sceny, które miały się rozegrać w pokoju Marcina… Po większej ilości alkoholu pozbywałam się wielu zahamowań, które często blokują potencjał mojej trzeźwej odsłony.
-Śpisz braciszku?
Zapytałam złośliwie zaraz po przekroczeniu progu jego sypialni.
Gdy ten nie odpowiedział, ruszyłam w kierunku łóżka na którym miałam spać. Żeby tam dotrzeć, musiałam – albo raczej powinnam – ominąć Marcina, który rozłożył swoje ‘legowisko’ na samym środku pokoju. Nie zamierzałam jednak na niego uważać – wręcz przeciwnie. Przechodząc nad nim, stanęłam na jego brzuchu, z impetem wbijając w niego swoją drobną stópkę. Co prawda celowałam troszkę niżej, ale uczucie stawania na jego miękkim brzuchu, połączone z odgłosem jaki z siebie wydał budząc się, też było całkiem przyjemne.
-Księżniczka wróciła
Powiedziałam, siadając na brzuchu, przodem do swojego brata. On potrzebował jednak jeszcze kilku sekund, żeby dojść do siebie po bolesnym przebudzeniu, więc nie jestem pewna czy w ogóle zrozumiał co do niego powiedziałam.
-Czego chcesz?
Zapytał, będąc jeszcze w delikatnym półśnie – a ja oczywiście trochę się rozzłościłam. Nie mogłam sobie pozwolić na takie odzywki z jego strony.
-Przepraszam… – Dodał po kilku sekundach, zanim zdążyłam zareagować na jego poprzednią odzywkę. Chyba musiał się po prostu całkowicie obudzić, żeby zrozumieć swoją obecną sytuację.
-Na początek chcę… Trochę relaksu. Zasłużyłam chyba na drobny masaż po ciężkiej podróży, prawda?
Powiedziałam, po czym przysunęłam jedną z nóg w jego stronę. W zasadzie nie miałam teraz szczególnej ochoty na masaż, ale jeszcze nie wymyśliłam co konkretnie chciałabym z nim dzisiaj zrobić – a masaż stóp był po prostu dobrym wypełnieniem czasu, zanim wpadnę na jakiś ciekawszy pomysł.
Marcin objął dłońmi moją stopę i zaczął ją nieudolnie masować, momentami zjeżdżając na łydkę, żeby wymasować również ją, a ja w tym czasie rozglądałam się po ciemnym pokoju w poszukiwaniu jakiejś inspiracji.
Nie znalazłam tam żadnego interesującego przedmiotu, którego mogłabym użyć, ale w pewnym momencie rzuciło mi się w oczy zdjęcie, wiszące na ścianie – przedstawiało ono atrakcyjną kobietę, która pokazuje coś ręką do swojego psa (zwierzęcia, nie uległego), a on grzecznie przed nią siedzi.
“Tresowany piesek? Hm… To całkiem interesujące… Też tak chcę!”
Pomyślałam.. A może powiedziałam na głos?
Sądząc po minie mojego uległego braciszka, chyba właśnie powiedziałam. Ale nie wykazywał żadnych oznak sprzeciwu, więc nawet dobrze się złożyło.
Przez moment kontynuowałam rozglądanie się po pokoju w poszukiwaniu przydatnych przedmiotów – nie mieliśmy psa, więc nie miałam dostępu do smyczy, ani obroży. Musiałam improwizować.
Nie mogąc znaleźć niczego sensownego, w pewnym momencie po prostu wyjęłam pasek ze swoich jeansów.
-Siad.
Powiedziałam stając nad Marcinem, który posłusznie uklęknął na oba kolana i położył pośladki na swoich piętach. Przeszło mi przez głowę, żeby trochę mu to utrudnić i kazać unieść tyłek, ale dobrze wiedziałam, że wytrzyma w takiej pozycji co najwyżej kilka sekund. Był naprawdę słaby. To nie miało sensu.
Zamiast tego, wstałam po prostu z łóżka i wolnym krokiem obeszłam swojego brata, stając za jego plecami. Oplotłam mu szyję paskiem przekładając końcówkę przez sprzączkę i delikatnie pociągnęłam, aby go trochę zacisnąć.
-Dusi?
Zapytałam z udawaną troską w głosie, a Marcin pokiwał twierdząco głową. Wtedy położyłam prawą stopę na jego plecach aby mocno się zaprzeć i pociągnęłam za końcówkę paska, tylko tym razem dużo mocniej, całkowicie odcinając mu dopływ tlenu.
Przez chwilę próbował walczyć i machał rękoma na boki, jednak mój chwyt był na tyle pewny, że wszystkie starania słabszego braciszka poszły na marne. Przytrzymałam go tak przez kilka sekund, po czym poluzowałam ‘obrożę’. Było ciemno, więc nie widziałam jego twarzy, ale podejrzewam, że zrobiła się mocno czerwona – kręciło mnie to wyobrażenie.
-Bądź grzeczny piesku, bo będzie trzeba Cię uśpić.
Wyszeptałam bardzo powoli i wyraźnie, nachylając się i zbliżając usta do jego ucha. Podobała mi się nowa rola Marcina, jednak cały czas mi tu czegoś brakowało. Był za mało podobny do prawdziwego psa.. Trzeba było dodać jakieś detale…
-Ogon! – Prawie to wykrzyczałam z podniecenia, gdy tylko doznałam olśnienia – Mój piesek musi mieć ogonek!
Znów zaczęłam się rozglądać po pokoju, ale znów nie znalazłam w nim niczego przydatnego. Boże, jaki beznadziejny pokój…
-Dobra, piesku. Mama miała dziś na sobie rajstopy. Znajdziesz je pewnie w koszu na pranie, chcę żebyś mi je grzecznie przyniósł. W pyszczku. Aport!
Powiedziałam, po czym ściągnęłam pasek z jego szyi i zaświeciłam światło, po czym rozsiadłam się wygodnie na łóżku. Marcin wyszedł z pokoju, żeby po niespełna dwóch minutach wrócić z czarnymi rajstopami wystającymi z jego ust.
Wiecie jak zabawny był widok starszego brata w samych bokserkach, przynoszącego w pysku rajstopy mamy? Bardzo, więc oczywiście nie wytrzymałam i roześmiałam się na głos.
Chwilę zajęło mi opanowanie tego napadu niekontrolowanego śmiechu, ale gdy w końcu się udało.
-No, już! Zrób sobie z nich ogonek!
Powiedziałam, nadal lekko rozbawionym tonem. Marcin zaczepił rajstopy o swoje bokserki i próbował je przywiązać, a ja patrzyłam z zaciekawieniem na jego poczynania wiedząc, że te starania i tak pójdą na marne. Nie chciałam mu jednak przerywać – niech się trochę pomęczy.
-Oh, nie nie braciszku… Nie tak… – Zaczęłam mówić, wstając z łóżka i znów stając za plecami klęczącego brata i ponownie nachyliłam się nad jego uchem – Masz je w siebie włożyć
Nerd trochę się speszył tym poleceniem, ale mimo to posłusznie je wykonał. Włożył jedną z nogawek rajstop mamy w swoje bokserki (od góry) i pacem zaczął je w siebie wpychać.
Trochę przy tym stękał, co w sumie nie było niczym dziwnym – szorstki materiał rajstop wciskający się w jego ciasny, pewnie jeszcze nigdy nie penetrowany odbyt musiał powodować niemały dyskomfort. Z każdą sekundą stękał jednak coraz głośniej, co w moim odczuciu zaczęło się robić trochę niebezpieczne. Nie chciałam w końcu by odgłosy jego stękania dotarły do sypialni rodziców.
-Czekaj. – Powiedziałam, po czym sięgnęłam po jego brudną skarpetę, leżącą na podłodze – Masz, zaknebluj się tym.
Oczywiście nie dałam mu tej skarpetki do ręki, tylko sama zaczęłam mu ją wręcz siłą wciskać do ust. To była dość duża skarpeta, z grubego materiału, więc upchnięcie jej do mało pojemnych ust nie należało do prostych zadań. Po chwili jednak mi się udało i całość materiału znalazłą się już w jego żałosnym pysku – nic nie wystawało.
-Możesz kontynuować.
Powiedziałam i stanęłam za nim, delektując się tym poniżającym widokiem. Gdy skończył, złapałam za końcówkę jego ogona i delikatnie pociągnęłam. Rzeczywiście się postarał, dobrze się trzymał. Aż byłam ciekawa ile materiału dał radę w siebie
wepchnąć.
“No dobra… Wygląd pieska jest już gotowy, teraz można rozpocząć jego tresurę… Ale najpierw chcę to uwiecznić!”
Pomyślałam i natychmiast sięgnęłam po telefon. Zrobiłam kilka zdjęć, które natychmiast wysłałam do swoich koleżanek – tych, które były wtajemniczone w dominację nad Marcinem. Miałyśmy swoją grupę na messengerze, którą Natalia prześmiewczo nazwała “Braciszek Sandry”. Jak łatwo się domyślić, służyła właśnie do rozmów na jego temat.
Była już trzecia w nocy, więc nie spodziewałam się odpowiedzi, ale Kamila jak zwykle mnie zaskoczyła, odpowiadając już po kilku sekundach.
“Hahah XD Czy to Azor? Nauczyłaś go jakichś sztuczek? Pokaż jak prosi!”
Uznałam to za dobry pomysł i zaczęłam się zastanawiać o co mój piesek mógłby poprosić. Nie mając żadnego lepszego pomysłu, sięgnęłam po talerz, który leżał na jego biurku.
Były na nim resztki obiadu, jakiegoś makaronu z sosem. Nie miałam pojęcia jak długo tam leżały, ale nie wyglądały na zbyt świeże. Pieprzony niechluj…
Podeszłam do niego z talerzem w jednej dłoni i telefonem w drugiej, po czym włączyłam nagrywanie. Najpierw zrobiłam zbliżenie na resztki obiadu, a później ustawiłam go tak, żeby było widać zarówno talerz, jak i Marcina.
-Poproś.
Powiedziałam krótko, a mój brat uniósł łapki naśladując psa, który wykonuje wyżej wspomnianą komendę. Gdy skończył prosić, ustawiłam talerz na podłodze przed nim i kazałam mu to zjeść. Nagrywałam jeszcze przez chwilę, żeby ująć jak Marcin zaczyna jeść, a następnie wysłałam nagranie do Kamili, podczas gdy piesek kontynuował spożywanie swojej kolacji.
W odpowiedzi dostałam krótkie wideo, na którym Kamila pluje na aparat – trafiła idealnie w obiektyw. Pod nim był podpis: Grzeczny piesek. Niech ma nagrodę XD
“Super, kolejna inspiracja! Boże, kocham ją!” – pomyślałam i czekałam niecierpliwie, aż Marcin skończy jeść. Jak w końcu się doczekałam, pokazałam mu to nagranie. Gdy je obejrzał, zauważyłam kątem oka, że w jego bokserkach coś delikatnie drgnęło. Fuj… No, ale zabawa trwa!
Złapałam brata za podbródek i delikatnie uniosłam jego głowę, by patrzył mi w oczy. Następnie oscentacyjnie charknęłam i zaczęłam zbierać w ustach flegmę. Jak tylko zebrałam zadowalającą ilość, naplułam mu prosto w twarz, oczywiście ponownie wszystko nagrywając. W końcu musiałam się pochwalić koleżankom, nie?
Chciałam trafić w środek czoła i delektując się widokiem rozbryzgującej się flegmy, spływającej po całej jego twarzy, ale nie byłam zbyt dobra w celowaniu – trafiłam mu za to prosto w oko, co było równie zabawne.
Zaraz później wysłałam nowe nagranie do swoich koleżanek z grupy na messengerze, ale dopisałam pod spodem, że odpływam – było już późno i naprawdę bardzo chciało mi się spać.
Miałam nadzieję, że Kamila zaraz mnie rozbudzi kolejnym genialnym pomysłem, ale niestety nawet nie odczytała wiadomości. Pewnie też już poszła spać.
Spojrzałam na swojego kundla i zauważyłam strużkę śliny, która kapała z jego twarzy na podłogę.
-Zliż to i do spania.
Rozkazałam, wskazując na ziemię . Marcin oczywiście posłusznie przysunął twarz do kałuży śliny i szybko ją powycierał językiem. Uwielbiałam mieć pod sobą takiego grzecznego pieska. Momentami nawet zapominałam, że to mój brat.
Jak skończył, sama się położyłam i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Ta dominacja musiała mnie naprawdę mocno zmęczyć, bo obudziłam się dopiero około 12:00, gdy na naszej grupie pojawiło się już kilkadziesiąt wiadomości od koleżanek, które wspólnie się śmiały z całej tej sytuacji i snuły plany na kolejne zabawy kosztem Marcina.